And how do you feel after the holidays? Was it great, normal or rather so that you want to hide yourself or even escape to cloudy Nerja in the south of Spain? December here is not even close to terrible, positive vibrations give you mega power despite the gray sky. Let's be honest - most of us celebrate Xmas only because they have to. I mean, it is good, because it is a holiday with lots of pleasure, but we celebrate usually only for two days or so and the amount of work is more than huge in order to prepare for those days. And if - the holidays are awkward (ooo, that happens!), hidden earlier taboos fill us in like demogorgon in stranger things at our festive table, you are tired of all old jars (o dear god, here it comes again!) and to make it even more „pleasent” totally contradictory political sympathies will now fight to death and life over the xmas table - it may be huge, interesting but incredibly dangerous.
So what to do with it? Wanna relax after heavy holidays? Let’s walk on the wet sidewalk in the gray December, admire the view of the balcony of Europe, find a nice hotel on the hillside (divine!), Quickly run down the steps to the beach, and there ... let’s discover people who simply left family and political animosities and enjoy a very humble life in the shadows by the sea ... see them? Wanna escape???
By the way - I had a very lovely Xmas ;))))))
Take care and get ready for the New Year's Eve fun!
***
I jak się czujecie po świętach? Było git, normalnie czy raczej pragniecie się schować, czy wręcz uciec (nawet do deszczowej, ale jednak) Nerji na południu Hiszpanii? Tu grudzień nie jest straszny, wibracje są pozytywne i napawające mega powerem mimo szarego nieba. Powiedzmy sobie szczerze- większość z nas święta obchodzi nico z musu. W sensie, jest fajnie, bo to przecież święta i przyjemności, ale świętujemy dwa dni, a pracy przedświątecznej ogrom. A jak się jeszcze podczas świąt napatoczą niezręczne odwiedziny (ooo, tak się zdarza!), skrywane tematy wypełzną z nas jak demogorgon znany ze stranger things i to przy świątecznym stole, a jątrzące się zadry czy (o matko!) rozbieżne aktualnie sympatie polityczne zaczną walczyć na śmierć i życie między nami - to może być grubo, ciekawie bez dwóch zdań ale pod wieloma względami arcy niebezpiecznie.
To co- wspólny relaksik po ciężkich świętach? Mykamy po mokrych chodnikach szarego dnia grudniowego, podziwiamy widoki balkonu europy, znajdujemy miły hotelik na zboczu wzgórza (bosko!), prędko schodkami na plażę, a tam…odkrywamy ludzi, którzy ostawili rodzinne i polityczne animozje i cieszą się niezwykle skromnym życiem w cieniu palm… Widzicie ich? Wiejemy??
Tak przy okazji- miałam bardzo udane święta ;))))))
Trzymajcie się i szykujcie na sylwestrowe balety!
No comments:
Post a Comment